Nic na to nie poradzę, że nie potrafię się zmobilizować i systematycznie wykonywać zabiegi peelingujące na moje ciało. Doskonale wiem o tym, że zabieg powinien być wykonywany raz w tygodniu, ale daleko mi do ideału i nigdy nie mogę się dostatecznie zmobilizować. Chcąc nie chcąc czasem jest to konieczne jeśli chcemy cieszyć się gładką i miękką w dotyku skórą.
O czym ja piszę, każda z nas marzy o takiej skórze. Nic samo się nie dzieje, więc jeśli chcemy cieszyć się takim efektem musimy o nią odpowiednio zadbać.
Musimy wypracować w sobie nawyk wzajemnego zrozumienia i owocnej współpracy z naszym ciałem.
Peeling to nic innego jak złuszczanie czy usuwanie martwego naskórka. Inaczej mówiąc pozbywanie się czegoś co zupełnie jest nam niepotrzebne. W efekcie ma poprawić mikrokrążenie, zmiękczyć, wygładzić, poprawić strukturę skóry, usuwa wrastające włoski oraz przygotowuje nasze ciało na przyjęcie oferowanych przez nas kosmetyków.
W bardzo prosty sposób możemy same wykonać kosmetyki peelingujące w domowym zaciszu: peeling ujędrniający z kawy, oczyszczający z solą bądź cukrem, łagodzący z płatków owsianych i miodu itp. Niestety wiele z nas nie ma na to czasu i najczęściej sięgamy po gotowe kosmetyki.
Ja ostatnio sięgnęłam po coś nieziemsko kokosowego.
Ja ostatnio sięgnęłam po coś nieziemsko kokosowego.
My coconut island oczarował mnie przepięknym zapachem. W wielu komentarzach, które zostawiałam u innych bloggerek wspominałam, że uwielbiam kosmetyki o zapachu kokosa. Szczególnie teraz w te jesienne dni, kiedy to ciężkie zapachy są jak najbardziej na miejscu. Ten jest wyjątkowy bo mleczno-kokosowy. Uwieżcie, że zawsze podczas stosowania mam ochotę go zjeść. Nuta zapachowa długo pozostaje na ciele.
Scrub zawiera bardzo delikatne drobinki, co z kolei wiąże się z mniejszą skutecznością zabiegu. Czasem nie można wymagać wszystkiego od jednego kosmetyku. Jeśli posiada piękny zapach to nie koniecznie musi się sprawdzać w zastosowaniu...
Kosmetyk ma gęsta konsystencję, wystarcza na bardzo długo. Skóra po zastosowaniu mimo wszystko jest gładka w dotyku. Zazwyczaj stosuję go przed nałożeniem samoopalacza. Nigdy nie miałam żadnej reakcji alergicznej, więc wszystkie zawarte w nim składki w stu procentach mi odpowiadają.
Nie jestem pewna czy scrub jest dostępny w Polsce. Z tego co wyczytałam na etykiecie kosmetyk wyprodukowany jest w UK. Zawarte są również inne miłe do poczytania informacje.
Z tej serii jakiś czas temu miałam płyn do kąpieli o zapachu truskawkowym.
Powalał zapachem i chyba z tego słyną te kosmetyki.
Powalał zapachem i chyba z tego słyną te kosmetyki.
Oj kuszą kuszą...
nie znam. ale kompletnie pochłonęła mnie ta twoja recenzja i muszę mieć, muszę to mieć! ;) pewnie będzie ciezko go dostać w PL
OdpowiedzUsuńDziekuje za mile slowa :)
UsuńJa znam te kosmetyki. Jak mieszkałam w Anglii kupowałam je w Tesco, często na nie są promocje 1f :)
OdpowiedzUsuńAle on apetycznie wygląda:) sposób, aby nie zapominać o peelingu, robić go od razu po wejściu do wanny/ pod prysznic:)
OdpowiedzUsuńW marcu kupiłam szczotkę z tbs do ciała i zawsze o niej zapominałam, od tygodnia szczotkuję ciało i jest wyjątkowo miękkie;) Łatwiej stosowało się jednak gotowe peelingi.
Ale zapach kokosa to ja uwielbiam!
Ha! Chyba widziałam tą markę u nas w Primarku w Dublinie! Ach, skuszę się! :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, WingsOfEnvy Blog