W ostatnim pudełku Glossybox spotkała mnie dość nieprzyjemna sytuacja.
Dostałam kompletnie pokruszony bronzer. Nie ukrywam, że się rozczarowałam, bo bronzera używam na co dzień.
Dostałam kompletnie pokruszony bronzer. Nie ukrywam, że się rozczarowałam, bo bronzera używam na co dzień.
Postanowiłam zawalczyć o swoje i napisałam e-mail do biura Glossybox z prośbą o przysłanie nowego kosmetyku. W wiadomości zwrotnej poproszono mnie o przesłanie zdjęcia z uszkodzonym produktem.
W efekcie poinformowano mnie, że kosmetyk prawdopodobnie został uszkodzony
w trakcie transportu, jednocześnie prosząc mnie o pozbycie się go i oczekiwanie na przesyłkę z nowym.
w trakcie transportu, jednocześnie prosząc mnie o pozbycie się go i oczekiwanie na przesyłkę z nowym.
Pisząc e-mail nie do końca wierzyłam w to, że dostanę nowy bronzer. Dle dla własnego świętego spokoju postanowiłam zawalczyć. Pomyślałam sobie, że przecież zapłaciłam za to pudełko i dlaczego mam nie być usatysfakcjonowania z przesyłki?
Wczoraj odebrałam od listonosza kopertę z zawartością, a kosmetyk jest idealny i teraz w pełni mogę się nim cieszyć.
Zabieram się do napisania e-mail do Glossybox z podziękowaniem.
Jednak marka Glossybox jest porządną firmą dbajaca o swoich klientów...
A tutaj dla przypomnienia zdjęcie uszkodzonego bronzera.
super ze wyslali nowy :) mi na szczescie jeszcze takie cos sie nie przytrafilo , ale dobrze wiedziec ze mozna na nich liczyc :)
OdpowiedzUsuńbardzo fajne zachowanie :) to się ceni :)
OdpowiedzUsuńw Polsce to by cos wymyslili zeby tylko nie uznac racji raklamujacego :P
OdpowiedzUsuńsuper, że udało Ci się dopiąć swego, niestety w Polsce nie szanuje się reklamującego, już się wiele razy o tym przekonałam... Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńTo bardzo miło z ich strony ;)
OdpowiedzUsuńObawiam się, że macie rację. W Polsce bym mogła zapomnieć o wymianie produktu na nowy, a przyczyna pokruszenia pewnie by leżała po mojej stronie...
OdpowiedzUsuń