Przechodząc wielokrotnie obok sklepu Rituals nigdy nie zdecydowałam się wejść do środka. Może było to spowodowane wysokimi cenami, może brakiem odpowiedniej reklamy, a może zwyczajnie moja wiedza na temat filozofii marki i jej oferty była zbyt okrojona. W efekcie wybierałam bardziej znane marki. Cała sytuacja diametralnie się zmieniła, kiedy marka Rituals pojawiła się na polskim rynku. Wtedy to zaczęłam dokładniej się jej przyglądać, analizować i porównywać.
Wreszcie wybierając się na urlop postanowiłam odwiedzić na lotnisku nieco bardziej mi już znany sklep Rituals. Śledząc szeroki wybór produktów pielęgnacyjnych szybko wybrałam coś dla siebie. Zdecydowałam się na peeling i mgiełkę do ciała.
Główna filozofia marki
Myśl przewodnia: Szczęście zbudowane jest na drobnych rzeczach. Marka Rituals dąży do zamiany codziennej rutyny pielęgnacyjnej kobiet w chwile czystej przyjemności.
Główny cel: Sprawić, by każdy drobiazg miał znamiona luksusu. Kosmetyki mają relaksować, wyciszać i odprężać.
Firma ma w swojej ofercie kilka serii, a każda charakteryzuje się niebanalnym aromatem. Marka narodziła się w Amsterdamie, a twórcą jest Raymond Cloosterman.
Główny cel: Sprawić, by każdy drobiazg miał znamiona luksusu. Kosmetyki mają relaksować, wyciszać i odprężać.
Firma ma w swojej ofercie kilka serii, a każda charakteryzuje się niebanalnym aromatem. Marka narodziła się w Amsterdamie, a twórcą jest Raymond Cloosterman.
Wchodzą do sklepu miałam jasno określony cel. Przede wszystkim kupno peelingu do ciała. Zdecydowałam się na peeling z limitowanej edycji THE RITUAL OF LIGHT. Charakteryzuje go intrygujący pomarańczowo-cynamonowy zapach. Wybór ten był świadomy i przemyślany z dwóch powodów. Po pierwsze, jestem już bardzo znudzona letnimi, świeżymi zapachami kosmetyków. Lato powoli dobiega końca i podświadomie dociera do mnie, że już niedługo będę mogła oddawać się długim jesiennym kąpielom z dodatkiem bardziej subtelnych, cięższych zapachów. Drugim powodem była chęć wyboru mniej znanego i rozpoznawalnego produktu. Robiąc research marki natknęłam się na mnóstwo produktów Rituals z serii: Ayurveda, Hammam, Sakuro czy Tao. Szczerze miałam już dość czytania o nich. Jestem osobą, która z reguły stara się nie sugerować opinią innych (oczywiście biorę ją pod uwagę), a tym bardziej nie lubię testować kosmetyków oklepanych i dobrze wszystkim znanych. Dlatego właśnie w tym przypadku wybór padł na mniej popularną serię THE RITUAL OF LIGHT.
Bogaty, cukrowy peeling w połączeniu z drogocennymi olejkami był strzałem w dziesiątkę. Peeling o bardzo apetycznym zapachu (dosłownie chce się go zjeść, słodka pomarańcza robi robotę) rewelacyjnie złuszcza martwy naskórek, dodatkowo odżywiając skórę. Wszystko za sprawą olejków, które pozostawiają skórę niesamowicie nawilżoną. Gwarantuję Wam, że po całym zabiegu peelingowania dodatkowe sięganie po balsam jest zbędne, a wręcz wykluczone!
Peeling przed użyciem należy wymieszać, wyraźnie widoczna jest granica pomiędzy cukrem a zawartymi olejkami. Przechodząc do zabiegu THE RITUAL OF LIGHT początkowo bardzo wyczuwalnie ściera skórę (peeling jest gruby i treściwy), następnie drobinki cukru powoli się rozpuszczają, a do akcji wkraczają olejki. Osoby, które nie przepadają za kosmetykami pozostawiającymi tłustą powłokę na ciele powinny go raczej unikać, mi osobiście kompletnie to nie przeszkadza, a wręcz przeciwnie. Jestem zachwycona tym efektem!
Peeling przed użyciem należy wymieszać, wyraźnie widoczna jest granica pomiędzy cukrem a zawartymi olejkami. Przechodząc do zabiegu THE RITUAL OF LIGHT początkowo bardzo wyczuwalnie ściera skórę (peeling jest gruby i treściwy), następnie drobinki cukru powoli się rozpuszczają, a do akcji wkraczają olejki. Osoby, które nie przepadają za kosmetykami pozostawiającymi tłustą powłokę na ciele powinny go raczej unikać, mi osobiście kompletnie to nie przeszkadza, a wręcz przeciwnie. Jestem zachwycona tym efektem!
Kosmetyk pozostawia skórę niesamowicie miłą i gładką w dotyku, dodatkowo zapach utrzymuje się na ciele bardzo długo i przypomina o swoim relaksującym działaniu. Peeling ten jest zdecydowanie jednym z najprzyjemniejszych jaki do tej pory miałam okazję używać. Sprawdził się rewelacyjnie, zaczynając od zapachu, a kończąc na działaniu. Produkt naprawdę godny polecenia.
Kuszący jest ten peeling :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że po wykończeniu opakowania ponownie się na niego skuszę :)
Usuńostatnio bardzo polubiłam się z peelingami. Ten kojarzy mi się z zapachem perfum... już samo opakowanie zachęca.
OdpowiedzUsuńWedług mnie opakowanie jest bardzo ekskluzywne, a jeśli chodzi o porównanie tego zapachu do perfum to muszę się nad tym dłużej zastanowić :)
Usuńcoś dla mnie!
OdpowiedzUsuńZdecydowanie :)
UsuńCiekawa jestem jego zapachu :D
OdpowiedzUsuńZasadniczo zapach należący do "cięższych", a świetnie się sprawdził nawet latem :)
UsuńWygląda pięknie :D
OdpowiedzUsuńI też pięknie pachnie i rewelacyjnie złuszcza i nawilża :)
UsuńOpakowanie wygląda bardzo luksusowo :)
OdpowiedzUsuńTeż odniosłam takie wrażenie :)
UsuńBardzo lubie biala serie Rituals, ale ten peeling bardzo mnie zaciekawil :D
OdpowiedzUsuńGorąco polecam :)
UsuńLubię takie kosmetyki!
OdpowiedzUsuńWłaśnie ostatnio zapomniałam za co uwielbiam peelingi :)
UsuńU mnie cukrowe peelingi to idą w takich ilościach, że aż w szoku jestem ;)
OdpowiedzUsuńMyślę, że Twoja skóra będzie Ci za to wdzięczna :)
UsuńMoja ukochana marka, jak jeszcze nie była znana w PL, jeździłam specjalnie do Holandii <3 Cudowne klimatyczne foty!
OdpowiedzUsuńO kurcze specjalnie jechać do Holandii, aby kupić produkty Rituals :) Zaskoczyłaś mnie :)
UsuńFajne zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńFajnie, że kosmetyk Ci się sprawdził. Ja zdecydowanie wolę połączenie kawy z oliwką/olejkiem do masażu. Zdecydowanie taniej a skóra równie miękka i oczyszczona jak po niejednym droższym peelingu :)
OdpowiedzUsuńMegaaaaa kosmentyki , balsamy, peelingi, cala zawartosc sklepu jest mega godna polecenia ja stosuje te kosmetyki od roku i nie moge sie z nimi rozstac :)
OdpowiedzUsuń