Witajcie kochane...
Czy macie wrażenie, że latem Wasze włosy są bardziej wysuszone, łamliwe, twarde a ich rozczesanie graniczy z cudem? Ja tak mam i jestem pewna, że większość z Was też boryka się z tego typu problemami, a jest to w sumie całkiem naturalne, powszechne zjawisko.
Latem na włosy jak i skórę całego ciała negatywnie wpływają czynniki zewnętrzne, jedyne co my możemy zrobić to przeciwdziałać temu, odpowiednio zadbać o skórę i włosy.Czy macie wrażenie, że latem Wasze włosy są bardziej wysuszone, łamliwe, twarde a ich rozczesanie graniczy z cudem? Ja tak mam i jestem pewna, że większość z Was też boryka się z tego typu problemami, a jest to w sumie całkiem naturalne, powszechne zjawisko.
Nasze włosy zawierają w sobie składnik, który jest naturalną tarczą chroniącą przed szkodliwym działaniem promieniowania słonecznego. Mowa o melaninie, której ilość i rodzaj w cebulce włosa zależy od jego koloru. Najniższą zawartość tego składnika mają włosy blond, siwe i rozjaśniane, z kolei najwyższą włosy ciemne. Jako posiadaczka naturalnego koloru blond i dodatkowo rozjaśnianych włosów należę do grupy o najniższej ochronie.
Obok promieni słonecznych negatywny wpływ ma również woda morska i chlorowana woda w basenach. Po takich kąpielach nasze włosy stają się szorstkie i trudne do rozczesania, czego efektem jest negatywne działania soli i chloru. Teraz już same rozumiecie dlaczego podczas słonecznego lata nie możemy zapomnieć o odpowiedniej pielęgnacji włosów...
A teraz powiem Wam jak ja dbam o moje włosy w okresie letnim. W tym sezonie postanowiłam wypróbować serię FRIZZ EASE od John Frieda. W sumie zakupiłam trzy produkty z tej serii, z czego jeden już zużyłam i jestem gotowa do napisania kilku zdań na ten temat.
Seria FRIZZ EASE w szczególności przeznaczona jest do włosów kręconych, ale również mogą sięgnąć po nią wszystkie osoby, które codziennie prostują włosy. Mimo tego przeznaczona jest również do włosów suchych i skłonnych do puszenia się, czyli takich jak moje:( Od dawna szukałam kosmetyków pielęgnacyjnych, które chociaż troszeczkę zminimalizują puszenie i zmatowienie moich włosów.
John Frieda FRIZZ EASE extra strenght- 6 effects serum:
-przeciwdziała elektryzowaniu się włosów,
-chroni przed wilgocią,
-chroni przed ciepłem,
-wygładza,
-nawilża,
-oswaja włosy.
Dodatkowo John Frieda FRIZZ EASE extra strenght- 6 effects serum zawiera formułę, która ma za zadanie wyeliminować efekt szorstkich i puszących się włosów.
Sięgnęłam po to serum bo stwierdziłam, że jest idealne dla moich włosów. Jak wiecie niesamowicie się one puszą, szczególnie przy końcówkach, są suche a przy tym bardzo często sięgam po prostownicę. Serum nakładałam na wilgotne włosy, po czym je rozczesywałam. Muszę przyznać, że zależało mi również aby produkt pomógł mi w rozczesywaniu włosów i w tym przypadku sprawdził się idealnie. Zauważyłam znaczną poprawę w ich strukturze, może nie były lśniące jak z reklamy ale na pewno gładsze i efekt puszenia znacznie się zniwelował. Korzystając z prostownicy nie miałam już takich wyrzutów sumienia, że niszczę włosy bo gdzieś w podświadomości miałam nadzieję, że mimo wszystko już ich tak nie niszczę...
O muszę wypróbować to serum :)
OdpowiedzUsuńKlikniesz w kliki w nowym poście będę wdzięczna ;*
fajny się wydaje ;) Może przy okazji kiedys go kupię ;DD na razie rzuciłam się na kosmetyki Zoelli, jak oszalała haha :D
OdpowiedzUsuńJak do włosów kręconych to chyba muszę się skusić :)
OdpowiedzUsuńbardzo ciekawy kosmetyk :)
OdpowiedzUsuńPo raz pierwszy widzę ale mnie zaciekawił ten produkt :) Dołączam do obserwatorów :)
OdpowiedzUsuń