BLOG TWORZONY Z PASJI DO KOSMETKÓW...

wtorek, 24 września 2013

Avon SUN+, czyli jak pielęgnowałam moją skórę podczas urlopu

Jestem pewna, że może wydawać się to dziwne, że postanowiłam we wrześniu opublikować post na temat produktów do opalania. Dzieje się tak dlatego, że dopiero co wróciłam z mojego trzytygodniowego urlopu. Odwiedziłam Naszą ukochaną ojczyznę jak i wybrałam się z mężulkiem na długo wyczekiwany wypoczynek do Turcji. Niestety nie przywiozłam żadnych tureckich kosmetyków, bo te które widziałam na targach z upominkami nie powaliły mnie na kolana. Nie wydaje mi się dobre używanie kosmetyków zakupionych u sprzedawcy, który maltretuje je codziennym  wystawianiem na zewnątrz przy 40 stopniowym upale.
W tym sezonie skusiłam się na produkty z AVON, który wypuścił linię kosmetyków do opalania SUN+. Głównym założeniem było stworzenie kosmetyków opartych na unikalnym kompleksie Derma UV Plus zapewniające maksimum ochrony: PA przed negatywnym działaniem promieni UVA  i SPA przed działaniem promieni UVB.
Przy tak wysokich temperaturach i zdradliwym działaniem promieni warto zaopatrzeć się w kosmetyki o róznej wysokości filtrów.

Mleczko z kompleksem multiwitaminowym, wyciągiem z aloesu i rumianku, chroniące skórę przed wysuszeniem.
Kosmetyk miał bardzo przyjemny i delikatny zapach, stosunkowo dobrze rozprowadzał się na ciele. Filtru 20 używałam po dwóch dniach opalania, kiedy moja skóra przyzwyczaiła się do wystawiana  na słońce. 


Doskonale wiem, że im wyższy filter tym bezpieczniejsze opalanie. Nie mogłam jednak oprzeć się pokusie tureckiego słońca i  zapragnęłam mieć piękną śródziemnomorską opaleniznę w jak najszybszym czasie. Już trzeciego dnia sięgnęłam po filter 10. Oczywiste jest, że przy tak niskiej ochronie nie smażyłam się na słońcu cały dzień. Moja skóra nie doznała raczej żadnego poparzenia bo do dnia dzisiejszego nie schodzi mi, nie łuszczy się ani nic podobnego się z nią nie dzieje. 


Krem z tak wysokim filtrem kupiłam nie z myślą korzystania z niego do opalania. Miał być raczej deską ratunkową przy wszelakich oparzeniach i sytuacjach, w których moja skóra wysyłałaby mi jakiekolwiek sygnały ostrzegawcze. Nic takiego się nie działo, tak więc nie smarowałam całego ciała tak wysokim filtrem, natomiast stosowałam go systematycznie na znamiona i pieprzyki występujace na moim ciele.


Nie zapominajmy o pielęgnacji ciała po opalaniu. Jest to niezmiernie ważne!
Można w ten sposób ukoić oraz jednocześnie nawilżyć skórę. Dzięki odpowiedniej pielęgnacji po opalaniu będziemy mogły przedłużyć opaleniznę. Zawarte składniki w balsamie sprawiły, że mogłam odczuć natychmiastową ulgę i odprężenie.


Pomadka idealnie nadająca się na upalne klimaty. Jest bardzo twarda i dzięki temu zupełnie się nie rozpuszcza nawet w bardzo wysokich temperaturach. Rewelacyjnie nawilża usta i długo na nich się utrzymuje. 



Z regułu uważam, że kosmetyki z Avon nie są z najwyższej półki, ale nigdy się na nich nie zawiodłam, tym razem też tak było. Cieszę się teraz piękną opalenizną i mam nadzieję, że utrzyma się jak najdłużej a w zimowe wieczory będzie mi przypominała upalną Turcję.

Razem z mężem kochamy wylegiwać się na słoneczku, jak dojdą do tego jeszcze bardzo wysokie temperatury to już jesteśmy przeszczęśliwi. Na pogodę w Turcji nie mogliśmy narzekać. Teraz pozostała deszczowa angielska jesień. Mam nadzieję, że baterie wystarczajaco  nasłoneczniliśmy, a ja potajemnie już planuję wakacje na przyszły rok. :)

P.S.
Pozdrawiam wszystkich po baaaardzo długiej nieobecności, mam nadzieję że o mnie nie zapomniałyście.
Share:

Brak komentarzy

Prześlij komentarz