Czy wiedziałyście o tym, że już w starożytności kobiety farbowały rzęsy, aby nadać im wyrazistości? Używały do tego celu mieszaninę sadzy, oliwy i białka. Troszkę później, bo w 1860 roku francuski przedsiębiorca Eugene Rimmel stworzył namiastkę pierwszego tuszu do rzęs. Do tego celu użył rozcieńczonego wodą sproszkowanego węgla. Wiele lat minęło zanim światło dzienne ujrzała "prawdziwa" mascara, przyjęto że miało to miejsce w 1913 roku, a jego twórcą był chemik T. L. Williams (założyciel firmy Maybelline). To właśnie on pragnął stworzyć kosmetyk, dzięki któremu spojrzenie kobiety nabrałoby głębi, przyciągając spojrzenia mężczyzn. Do tego celu wykorzystał mieszaninę wazeliny z pyłem węglowym. Czy to mu się udało? Z pewnością tak, bo po dziś dzień każdego dnia podczas wykonywanego makijażu kobiety sięgają po tusz do rzęs, a mężczyźni zahipnotyzowani podążają za ich spojrzeniem.
Dziś sytuacja diametralnie się zmieniła chociażby z tego względu, że decydując się na zakup tuszu do rzęs możemy dopasować go do naszych indywidualnych potrzeb. Na rynku kosmetycznym dostępne są pogrubiające, wydłużające, podkręcające czy też wodoodporne tusze do rzęs. Dodatkowo możemy dopasować odpowiednią kolorystykę tuszu czy też wybrać go ze względu na ulubioną markę. I to właśnie o dwóch mascarach nieocenionych marek chciałam wspomnieć w dzisiejszym wpisie.
Jeszcze kilka lat temu drogeryjne tusze do rzęs w zupełności mi wystarczały i zazwyczaj spełniały moje oczekiwania. Dziś moja ciekawość ekskluzywnych kosmetyków znacznie się pogłębiła i to właśnie dlatego coraz częściej wybieram kosmetyki do makijażu znanych, drogich marek. Tym razem skusiłam się na dwa kultowego tusze do rzęs Dior i YSL, które używałam przez ostatnich kilka miesięcy wyrabiając sobie jednoznaczną opinię.
Mascara Yves Saint Laurent Volume Effet Faux Cils jak zapewnia producent, za jednym pociągnięciem szczoteczki nada Twoim rzęsom efekt sztucznych rzęs, przyczyniając się do uwodzącego spojrzenia. Sekret takiego efektu kryje się w innowacyjnym kompleksie o trójstopniowym działaniu. Pierwsza warstwa pokrywająca, dodająca objętości. Druga podkręcająca i odżywiająca, zawierająca prowitaminę B5 i aloes. Trzecia utrwalająca, charakteryzująca się zawartością pilomeru winylu, dzięki któremu możemy się cieszyć długotrwałym efektem. Tusz posiada specjalnie opracowaną szczoteczkę, zawierająca różnej średnicy włókna nylonowe. Mascara stworzona została dla oczu każdej kobiety, nie zapominając o oczach wrażliwych i osobach noszących szkła kontaktowe.
Dodająca objętości i podkręcająca mascara YSL na stronie Douglas.pl dostępna jest 5 kolorach w cenie 159,00zł, w Uk koszt mascary waha się w granicach 25,00£.
Jako wielbicielka wygiętych szczoteczek jestem pod ogromnym wrażeniem działania tego tuszu. Mimo tego, że zawiera on klasyczną szczoteczkę, idealnie manewruje się nią po linii rzęs, nie sklejając ich, a dodatkowo je pogrubia i wydłuża. Tusz szybko wysycha, nie kruszy się i nie osypuje, mimo tego że zaliczam go do kategorii tuszy dość gęstych. Jego wielkim atutem jest cudowny zapach, natomiast minusem trudność w usuwaniu, nie wszystkie płyny micelarne są w stanie szybko i sprawnie go usunąć.
Pogrubiająco-podkręcający tusz DIOR Iconic Overcurl zapewnia efekt zjawiskowego podkręcenia rzęs, a wszystko to dzięki specjalnie wyprofilowanej szczoteczki "Wave Curl" oraz formuły z polimerami K. Mascara zawiera składniki pielęgnacyjne, dzięki którym rzęsy z dnia na dzień będą bardziej wyraziste. Kosmetyk zawiera nietuzinkowe wlaściwości pilęgnacyjne, a wszystko to dzięki formule opartej na kompleksie zawierającym olejek abisyński i pseudoceramid, który odtwarza strukturę lipidową, wzmacnia elastyczność oraz odporność rzęs. Syntezę keratininy stymuluje nektar roślinny, natomiast ekstrakt z białka soi pobudza proces rewitalizacji oraz regeneracji włókien. Wspomniane składniki wzbogacone są w kwasy tłuszczowe dogłębnie wzmacniające rzęsy.
Mascara Dior na stronie Douglas.pl dostępna jest w 3 odcieniach i cenie 159,00zł, natomiast w Uk w granicach 25,00£.
DIOR Iconic Overcurl zawiera mój ulubiony kształt szczoteczki. Idealnie podkręca ale niestety skleja rzęsy. Z łatwością można go usunąć za pomocą płynu dwufazowego czy micelarnego. Jego zapach nie charakteryzuje się niczym specjalnym, w przeciwieństwie do wspomnianego wcześniej tuszu YSL. Nie osypuje się i utrzymuje się w nienagannym stanie przez wiele godzin.
W tej konfrontacji nieznacznie wygrywa mascara Yves Saint Laurent Volume Effet Faux Cils, ze względu na ogólnie lepszy efekt, nie sklejanie rzęs oraz zapach który utwierdza mnie w wyjątkowości tego produktu. Efekty oceńcie same.
Fajny ten YSL :D
OdpowiedzUsuńW rzeczywistości efekt jest naprawdę świetny.
UsuńLepiej chyba wygląda Dior, ale oba strasznie pokleiły rzęsy ;)
OdpowiedzUsuńMoje rzęsy miały tego dnia zdecydowanie gorszy dzień :)
UsuńJa miałam Diora i byłam z niego bardzo zadowolona :)
OdpowiedzUsuńOgólnie w internecie znalazłam bardzo dużo pozytywnych opinii na temat tej mascary.
UsuńWedług mnie efekt lepszy uzyskałaś maskarą od Diora :))
OdpowiedzUsuńObserwuje!! :* i zapraszam do mnie jeżeli mój blog spodoba Ci się tak jak Twój podoba się mnie to zaobserwuj :)
Obserwujesz???
UsuńOj nie znam tych maskar ;)
OdpowiedzUsuńPolecam Ci abys je kiedyś poznała.
UsuńJa od wielu lat używam maskary Chanel, a teraz właśnie skusiłam się na Diora i moich rzęs nie skleja i efekt jest spektakularny jak na razie. Coś mi się wydaje, że zaraz po Chanel zostanie drugim ulubieńcem :)
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem która mascara konkretnie z Chanel?
Usuńna obydwie mnie nie stać ale efekt wcale taki spektakularny nie jest.Wolę coś sprawdzonego i rzadko sięgam po nieznane mi maskary.
OdpowiedzUsuńA ja lubię nieznane kosmetyki, bo nigdy nie wiesz kiedy trafisz na perełkę.
UsuńMi się bardziej podoba Dior :P
OdpowiedzUsuńoba dają na rzęsach dość przyjemny efekt :)
OdpowiedzUsuńObie są godne uwagi.
UsuńOba ładnie wyglądają;)
OdpowiedzUsuńJak zawsze miła:)
UsuńDziękuję :)
YSL tworzy piękny efekt :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że kupią ją ponownie.
UsuńI ja mam Diora n liście zakupowej ;)
OdpowiedzUsuńDaj znać jak kupisz i jakie będą Twoje spostrzeżenia.
Usuńkiedys kobiety zakrapialy oczy atropina z jagody zeby miec wielkie zrenice:)
OdpowiedzUsuńCiekawe...
UsuńNie miałam tych tuszy.
OdpowiedzUsuńChyba wolę Diora ;)
OdpowiedzUsuńAkurat nie miałam okazji testować tych dwóch maskar, ale obecnie testuje maskarę Dior Eyes to kill i na razie jak najbardziej na plus :)
OdpowiedzUsuńMoże i ja w przyszłości się na nią skurzę :)
UsuńMiałam tą maskarę Diora i bardzo ją lubiłam, ale szczerze mówiąc poza pięknym opakowaniem nie różniła się jakoś szczególnie od drogeryjnych maskar typy L'oreal, czy Max Factor. Przynajmniej na moich rzęsach :)
OdpowiedzUsuńYLS stanowczo do mnie przemawia :)
OdpowiedzUsuńNie kuszą mnie one :)
OdpowiedzUsuńJa bardziej jestem zadowolona z Diora, jakoś YSL mnie nie zachwycił bo w moim przypadku się osypywał. Na Twoich rzęsach obie ładnie się prezentują :)
OdpowiedzUsuń