Swoją przygodę z marką Avéne zaczęłam całkiem niedawno, a wszystko zaczęło się od dwóch niezbędnych moim zdaniem w okresie wakacyjnym produktów. To właśnie woda termalna i żel do mycia twarzy z serii Gama Cleanance, były pierwszymi produktami po które sięgnęłam TUTAJ. Dziś idę o krok dalej i dołączając do świata Avéne, gdzie marka stawia na świadomą pielęgnację i innowacyjne formuły bazujące na wodzie termalnej, poznaję kolejną serię - Antirougeurs.
Avéne Antirougeurs to seria dermokosmetyków skierowanych do osób borykających się ze skórą naczynkową. W jej skład wchodzi 6 produktów: maseczka łagodząco-regenerująca (CALM), koncentrat (FORT), krem nawilżający na dzień, lekki krem nawilżający na dzień, mleczko oczyszczające i płyn micelarny. Ze względu, że są to dermokosmetyki, seria dostępna jest wyłącznie w aptekach, co myślę już działa na podświadomość i podpowiada, że nie są to byle jakie kosmetyki.
Stwierdziłam, że przechodząc do opisania produktów z tej serii warto zamieścić kilka cennych informacji o skórze naczynkowej. Do tego celu sięgnęłam po książkę Magdaleny Kaniewskiej "Kosmetologia - podstawy".
Głównym problemem osób zmagających się ze skórą naczynkową są podskórne, brzydko wyglądające rozszerzone naczynka (pajączki, czerwone niteczki) zwane teleangiektazjami. Pierwszym objawem jest pojawienie się rumienia, który początkowo może występować cyklicznie natomiast z upływem czasu może przerodzić się w zmianę permanentną. Co przyczynia się do powstawania rozszerzonych naczynek? Autorka wymienia tu między innymi skłonność osobniczą uwarunkowaną genetycznie, czynniki atmosferyczne, wahania temperatur, przegrzanie skóry w saunie czy solarium, palenie tytoniu i wiele, wiele innych. W książce bardzo dokładnie opisane zostały metody fizykoterapeutyczne obkurczające naczynia krwionośne i wzmacniające ich ścianki. Niestety problem rumienia na twarzy będzie towarzyszył osobom z cerą naczynkową nie tylko podczas bardzo wysokich temperatur, ale również gdy nadejdą mrozy. Zachęcam wszystkie osoby zmagające się z tym problemem do zapoznania się z tą pozycją książkową.
Jak zapewne wiecie, skóra naczynkowa jest niezwykle wrażliwa i do jej pielęgnacji niezbędne jest stosowanie odpowiednich kosmetyków. Mimo tego, że ja nie mam takowych problemów zdarza się, że moja skóra jest bardzo wrażliwa i płata mi niezłe figle. Dzieje się tak szczególnie gdy za długo przebywam na słońcu. Wtedy zawsze nasuwa mi się pytanie, po jaki kosmetyk sięgnąć aby przywrócić skórze naturalny stan?
Jak zapewne wiecie, skóra naczynkowa jest niezwykle wrażliwa i do jej pielęgnacji niezbędne jest stosowanie odpowiednich kosmetyków. Mimo tego, że ja nie mam takowych problemów zdarza się, że moja skóra jest bardzo wrażliwa i płata mi niezłe figle. Dzieje się tak szczególnie gdy za długo przebywam na słońcu. Wtedy zawsze nasuwa mi się pytanie, po jaki kosmetyk sięgnąć aby przywrócić skórze naturalny stan?
Produktów, które mają zdziałać cuda na rynku kosmetycznym są setki. Tylko który z nich wybrać?! Wypadałoby wtedy przestudiować "cały" internet, przeczytać dokładnie skład produktów do których się przymierzamy, użyć metody prób i błędów, ale chyba najważniejsze, zasięgnąć rady dermatologa. A jeśli nie mamy ochoty przyjmować żadnych leków/maści od dermatologa, a produkty z sieciówek już nie dają sobie rady...? Wtedy z pomocą przychodzą dermokosmetyki, produkty moim zdaniem niezastąpione w pewnych sytuacjach. Dostępne tylko w aptece ale bez recepty i dosłownie na wyciągnięcie ręki. Marka Avéne jest jednym z tych producentów, którzy wychodzą na przeciw problemom skórnym i to z super rezultatami. Dzisiaj opowiem Wam nieco więcej o ich dwóch produktach z serii Antirougeurs.
Maseczka łagodząco-regenerująca Avéne Antirougeurs CALM jak zapewnia producent gwarantuje skórze natychmiastowe odświeżenie i ukojenie, łagodzi podrażnienia, zaczerwienienia, poprawia mikrokrążenie skórne. Zawiera w sobie wyciąg z ruszczyka i wodę termalną Avéne z Sukralfatem. Maseczka idealnie sprawdza się po zabiegach laserowych czy po długich kąpielach słonecznych na rozgrzaną słońcem skórę (na tym najbardziej mi zależało). Naprawdę warto po nią sięgnąć w okresie letnim kiedy po całym dniu przebytym na słońcu nasza skóra jest rozgrzana do czerwoności i potrzebuje ukojenia. W moim przypadku sprawdziła się ona idealnie w tej sytuacji.
Miałam również jeden z kremów który bardzo mnie uczulił i wyrządził na skórze istny "armagedon"(opowiem Wam o nim w jednym z kolejnych postów). Skóra była czerwona, pojawiły się małe plamki na policzkach. Bez dłuższego zastanowienia nałożyłam maseczkę na 15 minut po czym starłam nadmiar za pomocą płatka kosmetycznego. Maseczka ma mleczną barwę i jest bezzapachowa, po nałożeniu na twarz staje się zupełnie bezbarwna. Jako ostatni krok, przed snem użyłam wody termalnej i z nadzieją poszłam spać. Rano ku mojemu zaskoczeniu zaczerwienienia naprawdę zniknęły, zostało niewelkie zaczerwinienie na brodzie, które zniknęło po powtórzeniu zabiegu następnego wieczora. Myślę, że właśnie w takich awaryjnych sytuacjach warto mieć pod ręką tego typu dermoprodukty.
Płyn Micelarny jest jednym z kosmetyków bez którego nie wyobrażam sobie wieczornego demakijażu! Płyn pochodzący z serii Antirougeurs delikatnie oczyszcza skórę i znakomicie usuwa makijaż, nie ma najmniejszych problemów nawet z wodoodpornym tuszem. Zawiera on wodę termalną, która fajnie koi i łagodzi, pozostawiając uczucie świeżości na twarzy. Nie zawiera alkoholu, jest hipoalergiczna, nie przyczynia się do powstawania zaskórników i ma bardzo ładny, delikatny zapach.
Maseczka łagodząco-regenerująca Avéne Antirougeurs CALM jak zapewnia producent gwarantuje skórze natychmiastowe odświeżenie i ukojenie, łagodzi podrażnienia, zaczerwienienia, poprawia mikrokrążenie skórne. Zawiera w sobie wyciąg z ruszczyka i wodę termalną Avéne z Sukralfatem. Maseczka idealnie sprawdza się po zabiegach laserowych czy po długich kąpielach słonecznych na rozgrzaną słońcem skórę (na tym najbardziej mi zależało). Naprawdę warto po nią sięgnąć w okresie letnim kiedy po całym dniu przebytym na słońcu nasza skóra jest rozgrzana do czerwoności i potrzebuje ukojenia. W moim przypadku sprawdziła się ona idealnie w tej sytuacji.
Miałam również jeden z kremów który bardzo mnie uczulił i wyrządził na skórze istny "armagedon"(opowiem Wam o nim w jednym z kolejnych postów). Skóra była czerwona, pojawiły się małe plamki na policzkach. Bez dłuższego zastanowienia nałożyłam maseczkę na 15 minut po czym starłam nadmiar za pomocą płatka kosmetycznego. Maseczka ma mleczną barwę i jest bezzapachowa, po nałożeniu na twarz staje się zupełnie bezbarwna. Jako ostatni krok, przed snem użyłam wody termalnej i z nadzieją poszłam spać. Rano ku mojemu zaskoczeniu zaczerwienienia naprawdę zniknęły, zostało niewelkie zaczerwinienie na brodzie, które zniknęło po powtórzeniu zabiegu następnego wieczora. Myślę, że właśnie w takich awaryjnych sytuacjach warto mieć pod ręką tego typu dermoprodukty.
Płyn Micelarny jest jednym z kosmetyków bez którego nie wyobrażam sobie wieczornego demakijażu! Płyn pochodzący z serii Antirougeurs delikatnie oczyszcza skórę i znakomicie usuwa makijaż, nie ma najmniejszych problemów nawet z wodoodpornym tuszem. Zawiera on wodę termalną, która fajnie koi i łagodzi, pozostawiając uczucie świeżości na twarzy. Nie zawiera alkoholu, jest hipoalergiczna, nie przyczynia się do powstawania zaskórników i ma bardzo ładny, delikatny zapach.
Jestem bardzo mile zaskoczona tym produktem, woda nie powoduje żadnych podrażnień, nawet wokół jakże wrażliwej okolicy oczu nie zobaczycie żadnych zaczerwienień. Alergicy doskonale znają uczucie nadwrażliwości w okolicach oczu, czerwonych powiek, brzydko wyglądającej opuchlizny, a nawet zapalenia spojówek po źle dobranym płynie. Uważam, że skierowany jest on szczególnie do alergików, bo przecież w płynach micelarnych nie tylko chodzi o dogłębne oczyszczenie ale również o pielęgnację. Po użyciu tego produktu ja osobiście czuję świetnie oczyszczoną delikatną skórę, które to uczucie utrzymuję się naprawdę długo, a na tym najbardziej mi zależy w tego typ produktach.
Wszystkie osoby zainteresowane tą serią zapraszam do odwiedzenia polskiej strony Avéne TUTAJ. Niestety na stronie nie ma podanych cen, a jest to spowodowane faktem, że w różnych aptekach mamy zróżnicowane ceny. W Anglii markę Avéne możecie bez problemu znaleźć w drogerii Boots.
Wszystkie osoby zainteresowane tą serią zapraszam do odwiedzenia polskiej strony Avéne TUTAJ. Niestety na stronie nie ma podanych cen, a jest to spowodowane faktem, że w różnych aptekach mamy zróżnicowane ceny. W Anglii markę Avéne możecie bez problemu znaleźć w drogerii Boots.
Jestem bardzo ciekawa czy używałyście któregoś produktu z tej linii i jakie są Wasze opinie... Poniżej szybki rzut oka na miejsce w którym robiłam zdjęcia do posta. :)
Bardzo ładne zdjęcia :) Kosmetyków nie znam :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Jeśli masz skórę naczynkową to gorąco Cię zachęcam do wypróbowania.
UsuńJa niestety mam naczynka głownie na nogach i koło nosa 😊
OdpowiedzUsuńNo niestety też w jednym miejscu na nodze mi się pojawiły.
UsuńPolecam wykonanie zabiegu laserowego, który domknie rozszerzone naczynia na nosie i nogach :)
UsuńPiękne zdjecia! A co do kosmetyków to muszę je koniecznie wypróbować pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Ciekawa jestem jak się u Ciebie sprawdzą :)
UsuńKosmetyki warte wypróbowania :)
OdpowiedzUsuńDokładnie :)
UsuńJestem na etapie zapoznawania się z tą marką. Właśnie kupiłam krem pod oczy i w gratisie dostałam płyn micelarny w mini wersji, jeszcze nie próbowałam, ale skoro tak chwalisz to koniecznie muszę się za niego zabrać :)
OdpowiedzUsuńNo ciekawe jak się sprawdzi krem pod oczy :)
Usuńwiesz, jeszcze do niedawna sądziłam, że takie kosmetyki nie są dla mnie. Aż niedawno wypatrzyłam u siebie na udzie i na nodze brzydkie pajączki! pierwsze co to oczywiście frustracja, ale już wiem, że u mnie ma to uwarunkowanie genetyczne :-( niemniej jednak myślałam o jakichś dobrych kosmetykach, i dzięki Tobie wiem za czym się rozejrzę w aptece
OdpowiedzUsuńMyślę, że w takiej sytuacji ta seria będzie dla Ciebie idealna, wypróbuj krem.
Usuńu mnie najlpiej łagodzą rumień i koją cerę maseczki algowe. zdecydowanie :)
OdpowiedzUsuńDobrze wiedzieć, kiedyś wypróbuję :)
UsuńCudne zdjęcia, kiedyś miałam coś z Avene ale do cery tłustej 😄
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Widzę, że produkty tej marki cieszą się sporym zainteresowaniem w Polsce :)
Usuńmoja mama posiada cere naczynkową ;) więc mogłyby być idealne dla niej :)
OdpowiedzUsuń+ piękne zdjęcia :3
Dziękuję :) Myślę, że mama będzie zadowolona.
UsuńPłyn micelarny zapowiada sie ciekawie :-D
OdpowiedzUsuńPrzyznam, że bardzo fajny płyn :)
UsuńWoda termalna Avene jest moim hitem! Tych produktów nie miałam :)
OdpowiedzUsuńSama się dziwię dlaczego poznałam wodę termalną Avene dopiero w tym roku :)
UsuńZdecydowany must have!
Mam ich jakieś próbki, ale nie mam skóry naczynkowej ( tylko narazie, bo wiem że mnie jest to dziedziczne)
OdpowiedzUsuńMoże nie będzie tak źle i ten problem Cię ominie.
UsuńŚliczne zdjęcia. Bardzo miło czyta się taki post ;)
OdpowiedzUsuńSerce rośnie po takim komentarzu :)
UsuńMuszę kiedyś wypróbować je, zwłaszcza wodę
OdpowiedzUsuńMyślę, że się nie zawiedziesz :)
UsuńKiedyś miałam problem z naczynkami ale odpowiednia pielęgnacja pozwoliła mi o nim zapomnieć. Myślę że kosmetyki Avene są warte uwagi.
OdpowiedzUsuńNa całe szczęście w porę się zorientowałaś i postawiłaś na odpowiednią pielęgnację. Brawo! :)
Usuńmialam kiedys jeden krem ich i byl ok
OdpowiedzUsuńSzkoda, że nie wspomniałaś który to był krem :(
Usuńjuż wiem co mojej cioci polecić
OdpowiedzUsuńI prawidłowo :)
UsuńAle zdjęcia ♥
OdpowiedzUsuńDziękuję kochana :)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
Usuń
OdpowiedzUsuńŚwietny blog, widać że dajesz temu miejscu wiele serca ;-) Ja też mam cerę naczynkową i zmagam się z nią odkąd zdiagnozowano u mnie trądzik różowaty. Co prawda Avene nie używałam, ale od jakiegoś czasu stosuję Acnerose krem, który baaardzo pomógł mi w walce z następstwami TR. Jeżeli ktoś ma problem z cerą naczynkową to polecam też maseczki z jogurtu i płatków owsianych :)
Zgadzam się, Acnerose jest naprawdę rewelacyjny. Nachodziłam się do dermatologów jak nigdzie indziej ale na krem trafiłam sama :) lekarz była na maxa zdziwiona jak pokazałam się jej na wizycie w trakcie kuracji Acnerose. Szok, ale prawdziwy ;-)
UsuńŚwietny blog :) recenzja konkretna ale Avene jeszcze nie używałam, ale może nie będzie takiej potrzeby. Ja tak jak poprzedniczki trafiłam na acnerose i raczej przy nim zostanę. Jak założę w końcu bloga to na pewno zrobię osobny wpis o tym cudzie zamkniętym w słoiczku.
OdpowiedzUsuńja się zastanawiam nad tym acnerose, ciągle o nim gdzieś czytam a już nic mi nie pomaga :( naprawdę nie chcę mieć tych czerwonych policzków
Usuń