BLOG TWORZONY Z PASJI DO KOSMETKÓW...

sobota, 7 czerwca 2014

Oatifix Fresh Face Mask-Lush


Niedawno wspominałam, że odwiedziłam w Cambridge sklep Lush TUTAJ.
 Jednym z produktów, który kupiłam była maseczka do twarzy Oatifix. Wybór maseczek był bardzo duży i przyznam, że trudno mi było się zdecydować. Stojąc przed takim wyborem chciałoby się mieć je wszystkie w swojej łazience...
 W efekcie wybrałam maseczkę do skóry suchej.


Zaintrygował mnie jej zapach. Początkowo nie mogłam dokładnie sprecyzować do jakiego zapachu mogę go porównać, po kilku godzinach stwierdziłam, że przypomina mi nic innego jak masę na ciasto z makiem. Tak wiem może wydać się to dziwne ale uwieźcie mi zapach jest identyczny. W sumie to dziwne bo maseczka nie zawiera w składzie maku...


 Jej głównymi składnikami są: banany, owies, migdały i miód. Banany wygładzają i nawilżają cerę, owies działa przeciwzapalnie i łagodząco, migdały peelingują cerę oraz miód, którego głównym zadaniem jest działanie antybakteryjne. 


Jak wspominałam już we wcześniejszym poście, kosmetyki Lush produkowane są z naturalnych składników i ich okres ważności jest bardzo krótki. W przypadku tej maseczki to jedynie cztery tygodnie od daty produkcji. Kolejnym bardzo ważnym aspektem tego kosmetyku jest obowiązek trzymania go w lodówce. 
Ostro przestrzegałam tych zaleceń.


Maseczkę należy nałożyć na oczyszczoną cerę na 5 do 10 minut, następnie zmyć ciepłą wodą. Nic nadzwyczajnego, podobnie postępujemy w przypadku wszystkich innych maseczek do twarzy...


Problem pojawił się podczas jej aplikacji. Maseczka osypuje się i najlepiej robić to nad umywalką. Przez cały okres trzymania jej na twarzy trzeba uważać, bo ona kompletnie nie zastyga, a więc problem osypywania towarzyszy nie tylko w trakcie jej nakładania na twarz.
Głównym tego powodem mogą być duże kawałki składników, co zresztą można zauważyć na umieszczonych zdjęciach.


Skóra zaraz po zastosowaniu maseczki Oatifix była napięta i miła w dotyki. Nie uczuliła  mnie i nie wystąpiły żadne inne skutki uboczne podczas jej stosowania. Uważam, że można ją samemu zrobić w domu. Wystarczy jedynie użyć podstawowe składniki i blender. 
Z całą pewnością mogę stwierdzić, że maseczka Oatifix jest dobrym kosmetykiem pielęgnacyjnym. Jestem bardzo ciekawa innych maseczek Lush. Może kiedyś uda mi się wypróbować większość z nich...


Share:

11 komentarzy

  1. Bardzo fajny skład jest tej maseczki :). Jestem ciekawa co mają w ofercie do cery mieszanej.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawa, ale chyba wybiorę glinki:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Wygląda bardzo ciekawie, skład również jest przyjemny :) Chętnie bym ją wypróbowała :)

    OdpowiedzUsuń
  4. nominowałam Cię do Liebster Blog Award!
    http://the-fit-princess.blogspot.com/2014/06/liebster-blog-award.html zapraszam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Wygląda interesująco, chętnie ją wypróbuję :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo ciekawe, szczerze mówiąc czytając recenzję cały czas myślałam o tym, żeby samej sobie zrobić taką maseczkę :) Lush to gotowy zbiór przepisów :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetnie wygląda ta maseczka :)

    OdpowiedzUsuń
  8. ostatnio oglądałam ją w lushu - pan który o niej opowiadał polecał nabrać odrobinę i rozrobić w zagłebieniu dłoni z wodą i dopiero nakładać taką lużniejszą wersję na twarz :)) u mnie już ostatnie dni urodzinowego Konkursu, byłoby mi miło gdybyś zajrzała :)) mybeautyjoy.blogspot.co.uk/2014/05/urodzinki-konkurs-rozdanie.html Serdecznie zapraszam :))

    OdpowiedzUsuń
  9. Pierwszy raz widzę, ale wydaje się świetna i strasznie ciekawie wygląda jej konsystencja :)

    OdpowiedzUsuń
  10. bardzo lubie LUSH ale, nie wiedzialam, ze maseczki trzeba zluzyc w 4 tygodnie..

    OdpowiedzUsuń