BLOG TWORZONY Z PASJI DO KOSMETKÓW...

niedziela, 18 sierpnia 2013

Tangle Teezer-czy naprawdę jest szczotką wszechczasów?


Tak właśnie działa na naszą psychikę dobra reklama.
Szczotki Tangle Teezer zalały całą blogosferę. W większości dziewczyny zachwalały jakim to cudem jest takowa szczotka. 
Od zawsze miałam problemy z rozczesywaniem włosów, tak więc po przeczytaniu kilkanastu pozytywnych opinii zawartych w postach stwierdziłam, że muszę ją mieć. Pomyślałam, że skoro wszyscy ją zachwalają to musi być świetna i chyba troche się przeliczyłam.


Wybrałam wersję Compact Styler uważając, że będzie znakomicie się sprawdzać w torebce, wieczko chroni również przed wyginaniem i połamaniem ząbków. Spodobała mi się wersja złoto-czarna. Nie ukrywam, że długo zastanawiałam się nad wyborem koloru, bardzo kusząca była różowo-czarna. Wybrałam jednak wersję złotą. 
Zniecierpliwiona wyczekiwałam kuriera.  Po otwarciu paczki wszystko się zgadzało 
z moimi oczekiwania, byłam bardzo zadowolona. Rozczarowanie przyszło jak zaczęłam rozczesywać nią włosy. Pierwszym minusem jest fakt, że jest zbyt mała i zupełnie nie poręczna. Już kilkakrotnie znalazła się na podłodze w mojej łazience. Dziwie się bo niby plastikowa a jeszcze na szczęście nie pękła. 
Szczotka wykonana jest z z elastycznego tworzywa. Oprócz rozczesywania włosów ząbki spełniają również funkcje masujące skórę głowy, co z kolei pozytywnie wpływa na cebulki włosów.  Szczotka dobrze radzi sobie z rozczerywaniem mokrych włosów. Nie targa, nie plącze i nie wyrywa. Rozczesywanie odbywa się gładko i szybko. Gorzej jest jak chcę uczesać suche włosy. Wtedy mam wrażenie, że włosie jest za krótkie, a szczotka rozczesuje tylko zewnętrzną warstwę moich włosów. Do całkowitego rozczesania suchych włosów zmuszona jestem użyć drugiej szczotki. Zupełnie nie mam pojęcia jak radzą sobie dziewczyny z bardzo grubymi włosami.


 W przeciwieństwie do zwykłych szczotek, Tangle Teezer nie elektryzuje włosów, co bardzo mnie cieszy bo nie znoszę niesfornych i fruwających w każdą stronę włosów. Wygładza je nadając im zdrowszego wyglądu. Jest łatwa do wyczyszczenia. Kolejnym już bardziej estetycznym plusem jest szeroka gama kolorów i wzorów do wyboru.




Mimo wielu plusów nie jestem do niej zupełnie przekonana, aczkolwiek nie skreślam jej. Podobno minimalizuje rozdwajanie i łamanie włosów, tak więc moje włosy z pewnością nie ucierpią podczas jej stosowania. Na rynku dostepne są inne wersje Tanglke Teezer, charakteryzujące się nieco innym kształtem i zwiększoną powierzchnią czeszącą. Możliwe, że inna wersja Tangle Teerer będzie moją kultową szczotką do włosów...



Share:

4 komentarze

  1. właśnie miałam obawy, ze z rozczesaniem grubych włosów ( mam takie) sobie nie poradzi:( a szkoda.
    ps. jeśli masz ochotę to zapraszam na rozdanie;)

    http://bluszcz89.blogspot.com/2013/08/powitalno-urodzinowe-rozdanie.html

    OdpowiedzUsuń
  2. sama się zastanawiam ciągle na kupnem tego kosmetycznego objawienia... jednakże cena za ten kawałek plastiku wydaje mi się być mało racjonalna i dlatego pewnie jeszcze jej nie posiadam...chociaż mnie kusi...zresztą podobnie jak beautyblender;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Tyle się naczytałam o tej szczotce jednak nadal nie jestem do niej przekonana :)
    Moje włosy raczej się nie plączą więc w sumie nie wiem czy jest sens ją kupować ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Wiele czytałam na jej temat , ale jakoś nie skusiłam się. Nie wiem jak dla mnie jest chyba za bardzo reklamowana a jakoś nie do końca wierzę w reklamy :)

    OdpowiedzUsuń